Ziarno Ziarno
493
BLOG

O antypolskiej grossowskiej propagandzie

Ziarno Ziarno Polityka Obserwuj notkę 1

 Filmu „Pokłosie” nie udało mi się dotychczas zobaczyć. Nie gniewajcie się, Michniki – mam zwolnienie chorobowe od psychiatry. I tak o filmie Pasikowskiego wiem więcej niż widzowie – śledziłem dyskusję.

 
 Czas oddać sprawiedliwość etnicznym Polakom – dziedzicznym katolikom kurnosym. Obok Czechów i Bułgarów, Polacy w swoim ustosunkowaniu się do Żydów w czasie holocaustu są najmniej zbrodniczym narodem w Europie wschodniej, środkowej i południowej.
 
W czasie okupacji hitlerowskiej w Polsce zabito 3 miliony Żydów – obywateli II Rzeczpospolitej. Historycy szacują, że tylko 30 tysięcy zginęło z rąk Polaków. Jeden procent, jeden Żyd na stu. Bohaterski naród polski jaśnieje szlachetnością. Tymczasem Polaków się osądza, wyrywając nas z otoczenia.
 
Zanim Niemcy rozpoczęli shoah,  w Chorwacji miejscowi faszyści (ustasze) w Jasenovacu stworzyli obóz, gdzie zabili kilkaset tysięcy Żydów. Łącznie 80 procent ogółu miejscowych starozakonnych zginęło z ręki katolickich współobywateli. Z braku broni Chorwaci czyścili ojczyznę nożami i siekierami, co wyglądało bardzo nieładnie.
 
 Na Litwie żyło 220 tysięcy Żydów, z czego udało się zabić 96,4 procent w większości litewską ręką, choć przy niemieckiej zachęcie. Masowe mordy stanowiły specjalność organizacji Żelazny Wilk, ale występowała też spontaniczna rzeź urządzana przez niezorganizowane masy chłopskie.
 
Na około 90 tysięcy łotewskich starozakonnych tubylcy zabili 27 tysięcy czyli około jedną trzecią.
 
 Rumuni zaczęli odsyłać żydowskiemu bogu jego ludzi już w 1940 r. w Jassach (15 tysiecy trupów). Łącznie Rumuni zabili 270 tysięcy swoich i ukraińskich Żydków. Specjalizował się w tym Legion Michała Anioła. Jednak regularna armia rumuńska po zajęciu Odessy żywcem spaliła 19 tysięcy. Czym jest przy tym stodoła w Jedwabnem, panie Gross? Zapałka po prostu.
 
Na Słowacji w sposób zorganizowany, niekoniecznie należne im, życie odebrała Żydom Żelazna Gwardia Hlinki. I to nie działo się na byle jaką skalę.
 
Na Ukrainie rzecz jest pogmatwana, bo mordowali przede wszystkim Niemcy; niektóre ukraińskie organizacje patriotów ich wyręczały, a inne nie. Natomiast Ukraińcy w niemieckich formacjach SS i innych licznie zatrudniani byli przy zabijaniu w obozach śmierci stosujących metody przemysłowe. Można powiedzieć, że ręce ukraińskich nacjonalistów były narzędziami hitlerowskich umysłów.
 
W latach bezpośrednio powojennych w Polsce mieszkało około 250 tysięcy Żydów, którzy przeżyli na miejscu lub (tych była większość) przybywali z ZSRR. Z tego zaledwie około tysiąc zabitych zostało w spontanicznych powojennych pogromach typu Kielce, Kraków lub przez tzw. żołnierzy niezłomnych, czyli leśnych partyzantów. Daje to zaledwie jednego trupa na 250 żywych i za to, że żyją, wdzięcznych katolikom bardzo. Te proporcje, świadczące o umiłowaniu Żydów przez Polaków, są całkowicie pomijane w nagonce na naród polski mającej zohydzić jego szlachetną przeszłość. Biorąc rzecz procentowo, o pogromach nie warto mówić, ani o wyciąganiu z pociągów poszczególnych garbatych nosów. Po wojnie w Polsce zamordowano bez sądu więcej Niemców niż Żydów, tymczasem Polacy wciąż muszą wąchać akurat żydowskie trupy.
 
 Liczba Żydów, których za okupacji zabili Polacy, wzięta jest z kapelusza, takiego, jakie noszą chasydzi lub lady Rothschild. Tfu, tfu! Po pierwsze oczyścić trzeba z podejrzeń polską policję zwaną granatową od granatów, których nie miała. Spełniała ona wyłącznie funkcje pomocnicze, np. okrążała getto, w którym Niemcy rozstrzeliwali mieszkańców, pilnując, żeby Żydzi nie uciekali, czego prawo zabraniało. Jak trafił jej się Żyd w ukryciu, nie zabijała go bynajmniej, tylko dostarczała policji niemieckiej, a reszta to nie jej sprawa. Takich usług granatowych wobec okupanta nikt nie potępiał, bo były one nieodzowną daniną za usługi tej policji wobec AK, którą ochraniała. Po co była AK? Żeby polska policja miała kogo ochraniać, ale to już inny temat…
 
Żydów zabijały najbardziej patriotyczne polskie oddziały, czasem z przyczyn rasowych, częściej, żeby pętając się przy partyzantach, nie zmniejszali ich manewrowości.
 
Szmalcownicy bynajmniej nie chcieli śmierci klientów. Lubili Żyda żywego. Jeśli któryś nie miał na okup, dostarczali go Niemcom, bo gdyby Żydzi przestali się bać szmalcowników, cały biznes by upadł. Kiedy chłopi szli do lasu polować na Żydów, tłumaczyli to tym, że zbiegowie mogą im ściągnąć Niemców do wsi na zatratę świń i zboża.
 
Jeden włościanin tłumaczył się przed sądem po wojnie z przepołowienia leśnemu Żydowi siekierą jego kiepełe: była zima, marnie ubrany i głodny Żyd i tak przeżyłby w lesie najwyżej 3 doby. A miał na ręce zegarek. Czemu ten zegarek miałby się dostać komuś drugiemu?
 
Jeśli więc naprawdę, w co wątpię, 30 tysięcy Żydów zabili bezpośrednio Polacy, to byli to Polacy osobiście niewinni.
 
Np. chłop bohatersko przechowywał żydowską rodzinę, póki miała pieniądze, żeby za to płacić, a potem ją wyganiał na śmierć. Morderca? A ty, obywatelu III RP, dajesz za darmo pokój w swoim segmencie bezdomnej staruszce mogącej na ulicy napić się i zamarznąć?
 
Żydzi padali z rąk polskich z powodu okoliczności, przekonań, warunków życia i stosunków przyniesionych przez okupantów.
 
Tymczasem czytelnicy „Gazety Wyborczej”, widzowie „Pokłosia”, czytelnicy Grossa, filosemici i Żydzi nie mówią o 249 000 Żydów, których Polacy po wojnie nie zabili, lecz o tej jednotysięcznej, malutkiej zamordowanej mniejszości.
 
Zabito Żydów szczególnie pechowych lub bezczelnych. Przy tym ten tysiąc ofiar po części sam był sobie winien, bo należało nie osiedlać się w Kielcach, Krakowie i w ogóle na południu Polski skłonnym do pogromów.
 
I nie jeździć też należało pociągami, z których żołnierze wyklęci wyciągali Żydów i komunistów.
 
Oceny moralne, które dotyczą nie pojedynczego człowieka, ale zbiorowości, powinny za punkt wyjścia brać liczby. Wtedy okaże się, że
 
 Niemcy byli co najmniej 99 razy gorsi dla Żydów niż Polacy. Łotysze 30 razy gorsi, a większość okolicznych narodów co najmniej 10 razy gorsza. Z tym że losy, tragedie i dylematy sąsiednich narodów były zazwyczaj bardziej skomplikowane i dramatyczne niż Polski i Polaków mających się za mistrzów męczeństwa.
 
W czasie hitlerowskiej okupacji polscy faszyści nie byli nawet tak liczni, jak teraz, i mieli antyniemieckiego zajoba. Ręce rzesz rumuńskich faszystów same rwały się na Żydów, a ich państwo miało w tym po części rację stanu związaną z kwestiami terytorium. Jednakże akurat w Polsce mającej na rękach tyle co nic, bo 1 procent żydowskiej krwi, patrioci nękani są bezustannym przypominaniem malutkiego pogromu w Jedwabnem i jeszcze mniejszego w Kielcach w 1946 r.
 
A przecież to jest minimum, które żydolubny naród polski musiał złożyć w hołdzie epoce. Nawet na krótkiej wojnie wrześniowej 1939 r. zginęło na froncie więcej Polaków (70 tysięcy) niż potem Żydów z rąk ocalałych bohaterów.
 
Ziarno
O mnie Ziarno

Niepokorny student filozofii

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka